figura katarzyna wiek
zbyt skoncentrowana na sobie. - Ale w szkole średniej byliście przyjaciółmi. 110 - Nie byliśmy przyjaciółmi. Graliśmy w tej samej drużynie futbolowej, kiedy on był w szkole. - Zaczynała porządnie działać mu na nerwy. Popatrzył na nią ze złością. Nawet nie drgnęła jej powieka. - Z tego co wiem, interesowaliście się tą samą dziewczyną. - To nie była przypadkowa uwaga. Ona cały czas do tego zmierzała. - Shelby Cole. Sędzia Jerome... hm, zdaje się, że w tych okolicach mówią o nim Red. Tak czy owak, obaj spotykaliście się z córką sędziego Cole’a. Już i tak nieźle wkurzony, Nevada wybuchnął: - Przez pewien czas umawiałem się z Shelby. - A Ross? - zagadnęła. - To jego będzie pani musiała o to zapytać. - Teraz odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech. - Ale to chyba nie jest najlepszy pomysł. Ross nie cieszy się dobrą opinią, pani... - zerknął na wizytówkę, którą wciąż trzymał w ręku. - ...Nedelesky. I ma dość paskudny charakter. Gdybym był na pani miejscu, nie naciskałbym zbyt mocno. Trochę ją zdenerwował, ale nie zdołał całkowicie wyprowadzić z równowagi. - Czy jest coś, co powinnam wiedzieć o pańskich stosunkach z Rossem McCallumem? Prychnął pogardliwie. - Nie sądziłem, że w ogóle jakieś mam. - Nienawidzi pan McCalluma. Wszyscy w miasteczku to wiedzą. Stoczyliście kilka bójek jako nastolatkowie, a później, raptem kilka tygodni przed śmiercią Ramóna Estevana, pan i McCallum poturbowaliście się nie na żarty i obaj wylądowaliście w szpitalu. Pan nie widzi odtąd na jedno oko, a McCallum miał chyba pęknięte żebra i złamany obojczyk. O co poszło? - Pokłóciliśmy się. Sprawy wymknęły się spod kontroli. Jak już mówiłem, McCallum jest wyjątkowo porywczy. - A pan? - A ja się potrafię obronić. Proszę posłuchać, wystarczy już tych pytań. Jak powiedziałem, wszystko, co chce pani wiedzieć, jest w sądowych kartotekach. - Nevada wstał, dając do zrozumienia w ten sposób, że uważa rozmowę za skończoną. Zignorowała jego sugestię. - A więc gdzie pan był, kiedy zastrzelono Ramóna Estevana? - To jest w moim raporcie. Patrolowałem miasteczko. - Sam? - Nawet nie starała się ukryć podejrzliwości. - W tamtym czasie nie miałem przydzielonego partnera. Uniosła obie brwi, jakby dla niej ta informacja była z jakichś względów ważna. - Narzędzie zbrodni nigdy nie zostało znalezione. To prawda? - Z tego co wiem, nie. - A panu zginęła broń; z broni takiego samego kalibru zastrzelono Ramóna. - Zgadza się. - Przestąpił z jednej nogi na drugą. - Nigdy nie odnalazł pan swojej broni? - Pistoletu. Nie, nigdy. - Ale pana strzelba myśliwska była w wozie, kiedy znalazł się w nim Ross McCallum. - To nie było narzędzie zbrodni. Zignorowała jego uwagę. 111 - Wkrótce po zakończeniu śledztwa poproszono pana, by odszedł z Biura Szeryfa. Dlaczego? Czuł, jak mięśnie u podstawy szyi tworzą sztywny splot. - Zrezygnowałem, pani Nedelesky. Z przyczyn osobistych. - Jakie to były przyczyny? Na ganku robiło się ciemno, ale Nevadzie nie chciało się zapalać światła. Nie ustępowała na krok, więc postanowił postawić kropkę nad „i”. - Ten wywiad jest skończony. - Czy to prawda, że wrobił pan Rossa McCalluma w więzienie? - Został osądzony i skazany. - Dzięki świadkom, którzy nie byli wiarygodni. Świadkom, których sam pan przedstawił do dyspozycji sądu. - Powiedziałem, że ten wywiad jest skończony.