pragnęliśmy przedłożyć Izbie Lordów.
- Wierzę panu. Kiedy na mocy jego testamentu zostałem opiekunem Rebecki, chciałem się nią zająć, choć wiedziałem, że nadzór nad nią nie będzie łatwy. Nie spodziewałem się jednak czegoś podobnego. Pragnąłem zabrać ją do Londynu, wprowadzić w świat i znaleźć stosownego męża, lecz ona za nic nie chciała opuścić swojego zapadłego kąta. Z początku sądziłem, że chodzi o zwykłe kobiece fochy, lecz wkrótce po przyjeździe zrozumiałem, że to coś więcej. Westland pokiwał głową ze współczuciem. - Zwróciłem się o radę do lekarzy - Michaił zniżył głos - i jeden z tych, którzy zajmowali się królem Jerzym*1, potwierdził moje obawy. - Co za pech. - Proszę mi wybaczyć, wasza wysokość. Nie chciałem pana zasmucać tą historią. Przepraszam gorąco za to, że wtargnęła do pańskiego domu i obelżywie zachowała się wobec służby. - Ależ to nie było nic strasznego. Lękam się tylko, by nie zrobiła sobie czegoś złego. - Byłbym też wdzięczny - dodał Kurkow - gdyby mógł pan przemilczeć tę kwestię. - Oczywiście. Jeśli istotnie ta młoda dama ma słaby umysł, potrzeba jej pomocy, a nie bezmyślnych kpin. Mam nadzieję, że pańscy ludzie nie obejdą się z nią zbyt brutalnie - dodał, wyglądając przez okno. - Taka młoda! - Nakazałem im puszczać mimo uszu wyzwiska i ograniczyć przemoc do minimum. Westland przyjął jego słowa z satysfakcją. Michaił chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz przerwał im nagle czyjś głos: - Papo, papo, muszę cię o coś spytać! Lady Parthenia Westland wbiegła do salonu, szeleszcząc suknią z białego muślinu. - Dziś mam się spotkać z paniami z Towarzystwa Dobroczynnnego, żeby zakończyć przygotowania do turnieju wista w Brighton. Czy na balu zwycięzców należy podać kurczaki, czy może bekasy? Och... Książęca córka zamarła, zaskoczona. Michaił wstał, oczarowany jej urodą. - Och, bardzo przepraszam - zawołała - proszę mi wybaczyć najście. Nie wiedziałam, papo, że masz gościa. - Chodź, chodź, moja droga, nic się nie stało - uspokoił ją ojciec. - Pozwól sobie przedstawić księcia Michaiła Kurkowa, przyjaciela cara. 1* Jerzy III, król angielski, w późnych latach życia cierpiał na chorobę umysłową. - Książę Kurkow? To dla nas zaszczyt! W Londynie bez przerwy rozprawia się o pańskiej waleczności. - Cała przyjemność po mojej stronie, lady Parthenio. Westland objął serdecznie córkę. - Kurczęta czy bekasy? Nie znam się na tym, córeczko. Może książę Kurkow ci pomoże? - Naprawdę, wasza wysokość? - Parthenia zwróciła się ku Michaiłowi z przyjaznym uśmiechem. Wybąkał coś, wytrącony z równowagi. Ale jadłospisy nie były jego mocną stroną. Uświadomił sobie nagle, że patrzy na swoją przyszłą żonę. Idealną żonę. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest zdrowa, dobrze wychowana i wysokiego rodu. Miała nieskazitelne maniery, a uroda zaimponowałaby nawet samemu carowi. Co więcej, małżeństwo z nią scementowałoby jego związki z elitą wigów. Postanowił wrócić do roli szczerego, prostego żołnierza, którą na co dzień odgrywał. - Proszę o wybaczenie, lady Parthenio, ale zupełnie się na tym nie znam. - Dokładnie tak samo jak ja - przyznał Westland. - Ależ, papo! - upomniała go żartobliwie, a potem spojrzała na Michaiła. - Czy wasza wysokość grywa niekiedy w karty? - Jak najbardziej, milady, choć nie jestem najlepszym graczem. Ale na wojnie długo się nieraz czeka, często więc zarówno zwykli żołnierze, jak i wyższe szarże oddają się tej rozrywce. - Czy mogę w takim razie powiedzieć księciu o turnieju, papo? - Och, jak najbardziej, jeśli już musisz - mruknął, niezbyt czułym tonem.