wielopłaszczyznowego i skomplikowanego. Chloe mogła teraz czuć
się rozczarowana życiem, a nawet niemal urażona. Wychowana w 150 cieplarnianych warunkach dziewczynka nagłą chorobę i śmierć ojca uznała swego czasu za coś najgorszego, co los mógł jej zesłać. - Czy mama miała jakieś życzenia? - spytała nagle Flic. - W sensie pogrzebu, rzecz jasna. - O niczym takim nie wiem - odparł Matthew. - Ani ja - dodała Sylwia. - A co z jej testamentem? - zainteresowała się Flic. - Nie wiem... Nie widziałem go. - Naprawdę? - Imogen wydawała się zdziwiona. - Nie myślałem o tym. - I nie szukałeś go? - pytała dalej Flic. - Nie. Przypuszczam, że jest u jej adwokata. - To Bill Standish - wtrąciła Sylwia. - Testament leży u niego, telefonował do mnie kilka dni temu. - Spojrzała na Matthew. - Jestem wykonawcą, a Bill to stary przyjaciel. Na pewno niedługo skontaktuje się z tobą. - Świetnie. - To, że Sylwia jest wykonawcą, nie zaskoczyło Matthew, bo Karolina wspominała mu o tym kilka miesięcy wcześniej. Zastanawiała się wtedy, czy nie skorygować testamentu, tak żeby obejmował i jego, Matthew zaś zaproponował odłożenie tego projektu do czasu, aż będą kilka lat po ślubie. - Możemy mieć „Cichą noc" na pogrzebie? - spytała znienacka Chloe. - Przecież to kolęda, a nie hymn - odpowiedziała Flic. - Zaraz zaproponuje Robbiego Williamsa - mruknęła Imogen. - Zamknij się! - wrzasnęła Chloe. - Chodzi o pogrzeb mamusi, a wy umiecie tylko być wredne! - One mówią tylko o muzyce - zauważyła spokojnie Sylwia. - Wcale nie! Robią sobie ze mnie jaja, tak jak zawsze! Nienawidzę tego! - Chloe zerwała się i wybiegła z kuchni. - Cholera. - Imogen wyglądała na wystraszoną. - Porozmawiam z nią - ofiarowała się Flic, wstając. - Za chwilę - powstrzymała ją Sylwia. - Przecież już skończyliśmy, prawda? - Flic spojrzała na Matthew. - Powiedziałyśmy, że nie mamy nic przeciwko temu, żebyś zorganizował pogrzeb, tylko masz nas o wszystkim informować, tak? - W porządku. - Więc chyba mogę już wyjść, Groosi? 151 - Oczywiście. Imo, ty także, jeśli chcesz. Imogen wstała. - Groosi, nie nagadasz mi za to, że klnę? - Nie... Sama chętnie puściłabym wiązankę. Matthew uśmiechnął się, ale nie odezwał. Był świadom, że pytania o testament stanowiły swego rodzaju test, który prawdopodobnie zaliczył. Jeden powód do oskarżeń mniej. No i doszli do porozumienia w sprawie pogrzebu, co raczej go zdziwiło. Ze wszystkich sposobów na przełamanie kryzysu ten był najsmutniejszy. Pogrzeb odbył się w środę, jedenastego października, o